Michauuu
Dołączył: 24 Lip 2014
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Pią 12:32, 25 Lip 2014 Temat postu: Proszę pomóżcie bo już nie wiem co mi jest... |
|
|
Witam!!
Wszystko zaczęło się od tego że miałem troszke stresów w swoim życiu, przez mozliwy wyjazd do holandii (na który bardzo długo czekałem, ale nie do konca było pewne czy on jednak wypali, stąd nerwy), rozstanie z dziewczyną czego jednak aż tak mocno nie przeżyłem, oraz problemy w szkole (zaliczanie na ostatnia chwile). 6 czerwca tego roku okazało się ze wszystko jest ok, że jadę za tydzień i się uspokoiłem, poszedłem tego samego dnia na impreze, wypiłem kilka piw, zapaliłem kilka dmuchów trawki (nie był to mój 1 raz, paliłem już troche), czułem tak silną euforie, tak bardzo byłem szcześliwy że nie mogłem swojego szczescia opisać, nagle poczułem sie troche nerwowy no wiec poszedłem spać. Nastepnego dnia straszne samopoczucie - zwaliłem na kaca. Kolejnego dnia było w miare ok, tylko strasznie sie nudziłem nic mi sie nie chciało itp. Zasypiając zauważyłem że chodzą mi po głowie bóle, jakby z tyłu głowy promieniowało na zęby, z 1 i z 2 strony, kilka razy aż ustały. Kolejnego dnia znów to samo, mimo ze czułem sie w miare ok (chyba). Dzien później stało się, chciałem sie połozyc po południu spać, nie mogłem zasnać, nerwy, ból żołądka, kręciło mi sie w głowie, nie chciałem jeść, nie mogłem sie ogarnąć, mama dała mi hydroxyzinum i sią troche uspokoiłem, ale... pojawił sie problem, nie mogłem spać dłuzej niz do 8 rano nie wiedziałem co ze mną jest, ciagle kreciło mi sie w głowie. Następnego dnia wstałem zjadłem jajecznice, od razu zwymiotowałem, udałem sie natychmiast do lekarza rodzinnego który stwierdził zatrucie THC i kazał mi sie płukać potasem i elektrolitami (gastrolit). Płukałem sie starałem sie lepiej odżywiać, sen niestety nie wrócił, ciągłe zawroty głowy, lęki ze z tego nie wyjde itp. Wyjechałem do holandii, szczerze mówiąc już podczas podróży marzyłem o tym żeby zawrócić i isc do domu!. Byłem tam 2 tyg, dostałem depresji, nic nie jadłem, nie czułem zmęczenia, nie czułem wgl otoczenia jakby, po prostu czułem sie jak robot, więc wróciłem zeby udać się do lekarza!. Po powrocie było mi troche lepiej, czułem sie tak jakbym mial kaca, ale było znacznie lepiej niz w holandii. Zacząłem jeść, lepiej sypiać i ogolnie troche sie polepszyło tylko strasznie mnie bolała głowa i czułem sie tak jakby we śnie, wiele rzeczy było dla mnie dziwnych, jak to jest że moja mama mówi, co ja tu robie, czemu jest tak a nie inaczej. Poszedłem do lekarza, stwierdził objawy nerwicy lękowej i przypisał mi sulpiryd teva 50 mg 1-1-0. Powiedział mi ze z tego wyjdę ale ze musze troszke zmienic swoje życie. Minął tydzien - nic. Drugi tydzień - lepiej, bóle głowy puszczały ale samopoczucie wciaż to samo. Trzeci tydzien - lepiej, głowa juz praktycznie nie bolala i nagle cos mi sie zaczeło wydawać ze po tych tabletkach czuje sie gorzej, wiec przestałem je brac na 1 dzien, poszedłem na impreze, bawiłem sie super. Nastepnego dnia kac, wiadomo jak to jest. cały dzien w łóżku. Dzien pozniej okropne lęki, pustka w głowie , natychmiast wróciłem do leku i po godzince było lepiej. Ponownie odwiedziłem swojego psychiatre żeby z nim porozmawiac, powiedziałem mu że czytałem kilka forum ze to moze być derealizacja, ponieważ kompletnie nie czuje otoczenia, czasami mam wrazenie jakby to był zły sen z którego nie moge sie obudzić, czuje sie ogolnie źle, az ciezko mi to opisać, zdaje sobie sprawe z absurdów mojego zachowania i czasami aż wywołuje to u mnie smiech, opowiedziałem do lekarzowi i poprosiłem moze o jakis antydepresant bo czytałem ze to ponoć pomaga, pani natomiast powiedziałą mi zebym jej zaufał i brał dalej ten sulpiryd i przypisała mi go wiecej, nastepna wizyte mam we wrzesniu i powiedziała ze do tego czasu powinno być ok. Kilka dni po wizycie do dziś miewam lęki, tak na prawde nadal nie wiem co mi jest, boje sie ze to cos powaznego i z tego nie wyjde, i nie chce tracic swojego pieknego zycia, a czasami w chwilach słabosci mam juz najgorsze myśli... Na chwile obecną spotykam sie z dziewczyną, jest fajnie, wychodze do znajomych, ale jestem osobą która sie strasznie 'nasłuchuje' i ciągle czekam czekam i myśle kiedy juz wkoncu bedzie ok. Jest do dla mnie piekło, tęsknie za swoim dawnym życiem, wyjsc na piwo z kolegami (nie pije bo biore tabletki co nie znaczy ze nie mam ochoty) boje sie ze lęki powrócą, i chciałbym w koncu tak samo jak kiedyś patrzeć na swiat. Czasami to wszystko jest takie zamglone, takie dziwne i inne, czuje sie jakbym wypił z 2 piwka, nie orientuje sie w czasie, mam delikatne problemy z koncentracją ale rzadko, generalnie nie czuje tego otoczenia, nie moge sie wyluzować i to mnie boli!!!! apetyt mi wrócił, samopoczucie wraca, wygłupiam sie jestem wesoły, ale nadal cos jest nie tak.. Te dziwne poczucie rzeczywistosci, jakbym nie istniał i nie był tą samą osobą. Prosze o pomoc, ie wiem czy dobrze trafiłem....
Post został pochwalony 0 razy
|
|