Forum Depersonalizacja Strona Główna Depersonalizacja
Derealizacja
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

moja conajmniej dziwna historia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Depersonalizacja Strona Główna -> Moja historia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
spinecki




Dołączył: 21 Lip 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Sob 16:33, 24 Lip 2010    Temat postu: moja conajmniej dziwna historia

jesli nie poradziles sobie jeszcze z problemem zycia i smierci, to tego nie czytaj... byc moze nie jestes gotow na ponizsze wnioski i przeczytanie ponizszego moze uruchomic u ciebie powolny proces uswiadamiania, ktory moze przybierac rozne dziwne formy (tak jak u mnie Smile ).

miesiac temu w swoim wnioskowaniu wyszedlem od tego, ze w kwietniu spalilem za duzo marihuany, po ktorej jedyna mysla, ktora mialem w glowie bylo 'umieram'. bylem pewien, ze pozniejsza derealizacja, napady paniki czy tez niepokoj byl wywolany wlasnie zielskiem i ze to wina zielska. zapalilem, poniewaz czulem gleboki niepokoj, po tym jak rozstalem sie z dziewczyna...

no i sie zaczelo.
dwa miesiace po spaleniu sie na amen najpierw zaczalem gleboko rozwazac smiertelnosc, smierc, skonczonosc czlowieka. pieknie zajmuje sie tym nurt egzystencjalizmu... najbardziej spodobalo mi sie to, ze czlowiek jest istota tragiczna, bo jest 'skonczonoscia w nieskonczonym swiecie czy tez kosmosie'. piekne, glebokie, ale tez przerazajace dla mnie.
im mocniej zaczalem sie oswajac z ta mysla a jednoczesnie zwracac sie myslami do Boga (krotko powiem, ze od 3 lat bylem niewierzacy, zaprzeczajacy, poklocony wrecz z Bogiem...), tym co raz bardziej 'laczylem sie ze soba i swoimi emocjami', pomimo poczatkowego maksymalnego niepokoju (nigdy wczesniej chyba jeszcze nie poradzilem sobie z tym tematem). ten niepokoj powoli sie zmniejsza...

druga rzecza, ktora byla u mnie nierozwiazana jest glebokie przemyslenie na temat tego, ze czlowiek jest niczym wiecej jak zwierzeciem. moj poprzedni obraz czlowieka byl baaardzo wyidealizowany. wyobrazalem sobie niewiadomoco. czulem sie krolem swiata, czulem, ze mozemy wszystko. czulem, ze po prostu ten swiat, ktory stworzyl czlowiek 'to jest to'... rowniez uwazalem, ze ludzie sa z gory dobrymi istotami i ze to wszystko to po prostu jedna wielka bajka.
a ostatnio oswajam sie z tym, co juz od dawna walilo w moja swiadomosc z otchlani nieswiadomosci... ze jestesmy zwierzetami, tylko takimi, ktore sa bardzo silnie rozwiniete spolecznie. ze istniejemy jak kazdy organizm, tylko mamy mocno rozwinieta czesc 'kulturowa'. jakby ta nadbudowka spoleczna jest u nas bardzo rozbudowana (cos wiecej niz szczekanie i spanie w budzie, nie umniejszajac przy tym zadnemu stworzeniu).
nie wiem - tak jakbym bal sie tej mysli o tej zwierzecosci, o instynkcie i caly czas uciekal od tego w jakies straszne idealizowanie i tworzenie z rzeczywistosci poezji.

ostatnie lata byly dla mnie cholernie skomplikowane. porzucenie studiow, porzucenie pierwszej pracy, rozstanie z dziewczyna - jedna, potem druga, maksymalny wkurw na religie, na Boga, na rodzicow. winilem wszystkich za wszystko. uciekalem myslami w depresje, nerwice, ostatnio w schizofrenie, szalenstwo, utrate kontroli nad soba... poszukiwalem caly czas jakiejkolwiek mozliwosci ucieczki w cos, z czym bede mogl walczyc, by zajac sie narzekaniem, krytycyzmem, ktory mi nie pozwoli uswiadomic sobie tego, co caly czas w sobie nosilem przez tyle lat.

im silniej oswajam sie z tymi myslami, tym silniej czuje, ze jestem. i powiem wam, ze wcale sie nie dziwie, ze uciekamy w derealizacje i depersonalizacje... bo zycie boli i jest takie... twarde i trudne czasem. boli kazda sekunda, bo juz nie wroci. z drugiej strony kazda sekunda jest piekna. kazdy kontakt z drugim czlowiekiem, z przyroda jest na wage zlota, bo jest niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju.

tak wygladaja moje konflikty wewnetrzne... i kurde jestem pewien, ze cale poczucie nierealnosci bylo u mnie plachta, ktora przykrywalem to, czego tak bardzo nie chcialem sobie uswiadomic....

mam nadzieje, ze moje leki sie zmniejsza jeszcze bardziej (im silniej bede zegnal te konflikty i oswajal sie z niechcianymi myslami), ale powiem Wam, ze poki co powoli zaczynam czuc smak rzeczywistosci.

trzymajcie sie cieplo!

ps. aha - jeszcze jedna mysl, ktorej totalnie zaprzeczalem cale zycie zajmujac sie problemami innych ludzi (siebie spychalem na dalszy plan, bo nie potrafilem sobie poradzic ze soba i zawsze 'leczylem' innych). tego, ze moj swiat (to co nosze w glowie) jest absolutnie niepowtarzalne (i Twoj oczywiscie tez)... ale z drugiej strony jestem tu absolutnie sam (tylko ja i caly wszechswiat!) sam w swoich emocjach i stanach. moge innym opowiedziec o nich (jaka to radosc moc sie komunikowac!), ale nie przekaze tego w 100% (choc w sumie mamy empatie).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez spinecki dnia Sob 16:39, 24 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
spinecki




Dołączył: 21 Lip 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Nie 16:22, 25 Lip 2010    Temat postu:

dzis juz wcale nie jest tak wspaniale jak wczoraj. dzis jestem zagubiony.
nie wiem kim wlasciwie jestem i dokad zmierzam. czuje sie taki... nijaki.

czy to jest wlasciwa rzeczywistosc, w ktorej my zyjemy?
czy praca, nauka, zwiazki i to wszystko ma sens?
dla mnie czasem nie ma. jestem jakims zawieszonym umyslem a wokolo wszystko jest w ciaglbym ruchu.
rozwoj osobisty, wieksze samochody, wieksze wszystko, duzo pieniedzy - ale po co?
wszyscy uwazaja, ze tak jest dobrze. wierze im na slowo. ale nie czuje tego. nie czuje sie z tym wszystkim dobrze...

czy poczucie ciala, ktore mamy jest wlasciwe? nie wiem jak wy, ale ja sie czuje dziwnie w swoim ciele.
zaczalem sie ostatnio zastanawiac nad tym, ze caly czas widze swiat z pierwszej perspektywy. ze nigdy nie widze siebie...

to wszystko to takie zastanawianie sie nad zastanawianiem
albo tez myslenie, ze sie mysli i dlaczego sie mysli
albo swiadomosc tego, ze jest sie swiadomym... tak jakbym wszystko widzial w jakiejs skali makro. kwestionuje swoje decyzje, kwestionuje
to, ze je kwestionuje. to jakies zasrane bledne kolo, z ktorego nie potrafie sie wyrwac Sad

czy ktos tak kiedykolwiek mial? dajcie znac, prosze.
nic dziwnego, ze ludzie odsuwaja sie od takich ludzi albo ze tacy ludzie usuwaja sie
we wlasny swiat. nie ma cienia porozumienia... to jakas przepasc po prostu. jak stad wyjsc?

ps. juz nie pisze o tym, ze te wszystkie wkretki myslowe powoduja, ze mysle o sobie zle i mysle, ze zwariowalem... FAK!

poza tym ktos moglby odpisac... anyone?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez spinecki dnia Nie 19:27, 25 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
spinecki




Dołączył: 21 Lip 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Nie 21:51, 25 Lip 2010    Temat postu:

kurcze... ale ja nie mam tak chyba, ze pamietam jakis poczatek tego wszystkiego...
zawsze filozofowalem, zawsze szukalem glebi, drugiego dna.

za to doskonale pamietam swoj pierwszy napad paniki.
to bylo rok temu w wakacje, ktore spedzalem z moja dziewczyna we francji.
tego dnia doszlo do dziwnej sprzeczki miedzy nami... ona powiedziala, ze ktos sie jej podoba.
ja na to zareagowalem totalnym zalamaniem samooceny, powiedzialem jej, ze od razu czuje sie gorszy,
gdy ona cos takiego wypowiada. rzeczywiscie poczulem sie slabo...
tak jakbym sie zapadl. troche jakby sie poklocilismy. potem sie pogodzilismy.
poszlismy spac do namiotu. o 3-4 w nocy zerwalem sie z dziwnym uczuciem... tj. walace serce i tak jakby panika
(tylko wtedy nie potrafilem jej nazwac). poszedlem wiec do toalety. wrocilem...
ale wciaz cos bylo nie tak. obudzilem ja i spytalem czy jej jest ze mna dobrze... dzis troche podejrzewam,
ze tak naprawde tego dnia przestraszylem sie (uswiadomilem sobie), ze ona moze mnie zostawic...
stad moje zle samopoczucie, napad paniki i pozniejsze pytanie. przeszlo mi i juz nie wrocilo. zasnalem.
przed tym wszystkim pamietam, ze czulem zapach spalenizny.
troche dziwnie sie poczulem jak sie okazalo, ze tej nocy wybuchly dwa samochody jakies 800-1000m od naszego namiotu. moze to dlatego?

jak mialem 13 lat i bylem na obozie, siedzialem w pokoju i chyba probowalem zasnac, gdy poczulem dym.
zszedlem na dol osrodka i zobaczylem, ze dym wydobywa sie spod jednych z drzwi - pozar.
moze ja mam jakies super powers? Razz oczywiscie to zart - podchodze z dystansem do takich rzeczy... (dystansem - ahahah, cos dobrze znanego w stanie derealizacji Smile )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez spinecki dnia Nie 21:52, 25 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
spinecki




Dołączył: 21 Lip 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Nie 21:55, 25 Lip 2010    Temat postu:

sa rowniez dobre strony malego kontaktu z rzeczywistoscia.

1/ uratowalem zycie mojemu koledze (zakrztusil sie dwa lata temu podczas sylwestra)...
w takich chwilach zawsze mam pelne skupienie na problemie, nie panikuje,
nie odczuwam zadnych emocji, po prostu dzialam
2/ w chwilach ekstremalnego stresu (np. wybuch klimatyzacji w samochodzie) zachowuje zimna krew
i mysle logicznie jak rozwiazac problem, nie wpadajac przy tym w panike...

hmmm... panika i leki pojawiaja sie tak naprawde wtedy, kiedy nic sie nie dzieje i mozg zaczyna poszukiwac stymulacji...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mysterious




Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Nie 22:35, 25 Lip 2010    Temat postu:

Witaj!

Nawet nie wiem od czego zacząć, bo bardzo spodobały mi się Twoje wypowiedzi, ze względu na podobne odczucia i przemyślenia.

Jak pewnie wiesz, maryśka była katalizatorem, który wyzwolił ten stan, a przyczyna jest gdzieś indziej. Sporo miejsca poświęciłeś dziewczynie, może w tym jest część źródła.

Podobnie jak Ty, stwierdzam, że od zawsze myślałem o innych, zapominając o sobie, swoim szczęściu i samorealizacji i pewnie również to wpłynęło na stan D/D.

Poza tym nie jesteś sam z tymi myślami egzystencjonalnymi. Będąc "normalnym" po prostu żyjesz, a w naszym stanie patrzysz na wszystko zupełnie inaczej, badając analizując całą rzeczywistość, lecz niestety całą - ale poza samym sobą, a właściwie swoim życiem, różnymi sytuacjami, jedne dogłębnie rozważając, a inne odrzucając powierzchownie w zapomnienie i może tu coś też jest.
Czasem mam wrażenie, że moje życie, że ja jestem ulotny i niestabilny jak moje myśli.
Chciałbym tyle napisać, przepisać tu swoje myśli, ale jak wspomniałem, są takie rozstrzepane, ulotne, że ciężko coś konkretnego stworzyć.

A powiedz mi, leczysz się? Byłeś u lekarza?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
spinecki




Dołączył: 21 Lip 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Pon 6:23, 26 Lip 2010    Temat postu:

Od 8 miesiecy chodze na terapie indywidualna...
Do psychiatry raczej nie zajrze (boje sie).
Tak samo zreszta na poczatku balem sie psychologa.
Mam po prostu jakies silne przekonanie na ich temat.

U mnie z dziewczynami zawsze byl problem,
bo odkad pamietam bylem strasznie kochliwy.
Zawsze poszukiwalem partnerki, z ktora moglbym sie zlac w jedno...
od dawien dawna... od podstawowki chyba.

Ale poza tym powiem Ci,ze mam tak - ten stan - cale zycie. na pewno od 14 roku zycia,kiedy skopcilem sie pierwszy raz za mocno,potem jechalem nastepnego dnia autobusem i nie moglem sie nadziwic jakie wszystko jest 'inne'.

Oczywiscie wtedy pojawila sie depresja..mysli egzystencjalne itp. itd. juz sam nie wiem czy wtedy z tego wyszedlem czy tez nie.

Wiem,ze od rozstania z ostatnia dziewczyna minelo juz troche czasu a ja od samego poczatku czuje niepokoj,napiecie i wybudzam sie zawsze okolo 7 rano,ostatnio z bolem brzucha i checia pojscia do lazienki:)

ps.u mnie kontakt z rzeczywistoscia poprawia sport,ale tez np.patrzenie na cienie i robienie cieni np.na scianie;) aha - bardzo wazne - polecam film 'numb'! o depersonalizacji:)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez spinecki dnia Pon 6:36, 26 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mysterious




Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Pon 11:03, 26 Lip 2010    Temat postu:

Jak ta terapia indywidualna? Zauważasz jakieś efekty?

Wiadomo zrobisz jak uważasz, ale ja też nie mogłem się długo wybrać do lekarza. Od stycznia miałem iść i tak przekładałem, najlepsze jest to, że właśnie moje zaburzenia mi nie pozwalały, lęki, obawy. W końcu się przełamałem, spotkałem się z dużym zrozumieniem i znajomością tematu. Dostałem receptę i zaraz jadę po leki i widzę w tym szansę dla siebie. Spróbuj.

Szczerze mówiąc ja też mam wrażenie jakbym D/D miał od zawsze. Ale może po prostu mam taką osobowość, która wykazuje cechy charakterystyczne dla moich problemów i jednocześnie stanowiące o podatności na takie zaburzenia. Sam się zastanawiam czasem... może od urodzenia żyję w innym świecie - derealizacji i myślałem, że tak ma być? Oczywiście racjonalnie patrząc to stawiam na co najmniej 2 lata wstecz, czyli jakieś 15-16 lat. Dokładnie też nie wiem, bo nie było tak, że się obudziłem za tą niewidzialną szybą z dnia na dzień. Nie ukrywam, że jarałem zioło, ale to jeden raz i jeszcze jakiś słaby towar, bo praktycznie nic nie poczułem, a jak na mój organizm to było za mało. U mnie to było stopniowe przejście do stanu aż nie wytrzymałem i doszedłem dzięki internetowi, że to zaburzenia na tle psychicznym.

Z dziewczynami miałem podobnie, ah, jak ja to przeżywałem Wink Ogólnie jestem bardzo wrażliwy i uczuciowy chłopak Wink Ale w sumie żadnego poważnego związku nie stworzyłem, nie mówiąc o obecnym stanie gdzie ciężko jest wyrażać uczucia i tworzyć jakieś więzi.

Co do sportu to regularnie ćwiczyłem na siłowni miesiącami, ale w obecnym stanie już nie dawałem rady, kto ćwiczył ten wie, że trzeba dawać z siebie wszystko, a psychika to ogromna część sukcesu. Ja już nie byłem w stanie ćwiczyć jak kiedyś.
Teraz sporadycznie jakieś ćwiczenia na brzuch, pompki, podciągania, ew. rower, ale to żeby utrzymać jakąś formę w wakacje i nie spędzać 100% czasu w domu. Ogólnie też polecam sport jak ktoś jest w stanie go uprawiać.

Z tymi cieniami, to ciekawe, spróbuję Smile

Film oczywiście oglądałem już parę miesięcy temu. Czy to jakiś przełom, szok? Nie, ale wywołuje nieraz uśmiech na twarzy, podobnie jak forum daje poczucie, że nie jesteśmy z tymi problemami sami i temat istnieje, choć w filmie pokazano bardzo mało z życia takiego człowieka. Choć każdy powinien go obejrzeć, aby zaznajomić się z tematem, a może spojrzeć z dystansem na siebie i swoje problemy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
spinecki




Dołączył: 21 Lip 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Pon 12:20, 26 Lip 2010    Temat postu:

indywidualna - efekty zadne.
wiesz,ja czuje,ze mi nikt nic nie przetlumaczy.
terapeutka zreszta to wlasnie mi powiedziala - ze jestem strasznym indywidualista...
nie wiem czy sie cieszyc czy plakac.
jej wniosek po 8 miesiacach jest taki, ze 'wszystko jest ok, wiec czym sie zamartwiasz'... ahahahahah!

zastanawiam sie nad terapia grupowa.pomimo tego,ze jestem samotnym wilkiem czuje sie zwierzeciem
spolecznym i im wiecej osob okazaloby mi zrozumienie i akceptacje,tym chyba mialbym wyzsza samoocene
(dobre,samoocena,ktora jest uzalezniona od innych...powinna sie nazywac w tym wypadku innoocena;)).

dzis znow mam dobry humor,jestem w pracy,wszystko jest ok...ale czuje,ze to gowno wroci.a moze nie?Smile

jedna wazna rzecz - probowanie sie dostosowac do ogolnych trendow spolecznych,mody itp. bardzo meczy.
ja dochodze do wniosku,ze mam to wszystko w dupie i wydaje mi sie,ze powoli zaczynam w tym wszystkim
odnajdywac siebie...bo chyba dawno sie pogubilem.ale minie jakis czas,
znajde sie i bede szczesliwy-nie przez to co mam lub kogo znam itd. itp. ale przez to,ze JESTEM.
i bede zyl w zgodzie z wlasnymi zasadami,tylko musze je do konca odkryc...
nie ma chyba nic gorszego niz zyc w braku zgody z samym soba (byle by inni byli szczesliwi)...

ps.mam 28lat. super dla ciebie,ze tak wczesnie sie uswiadamiasz!!!Wink
choc z drugiej strony wiek nie ma chyba znaczenia, bo czas jest dla mnie obecnie pojeciem absolutnie
abstrakcyjnym - nie czuje go w ogole. nie wiem czy bylo wczoraj, nie wiem czy bedzie jutro...
wszystko tak jakby caly czas jest i sie nie zmienia, wiec skad mam wiedziec, ze czas mija... Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez spinecki dnia Pon 13:35, 26 Lip 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
spinecki




Dołączył: 21 Lip 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Pon 18:50, 26 Lip 2010    Temat postu:

no i wrocilo. swietnie,co?

mam za to hipoteze, ktora chce sie podzielic, choc w sumie to nic odkrywczego...
moim zdaniem poczatkiem derealizacji jest zawsze lek, nerwica lub depresja. to jest po prostu tak, ze ta przyczyna jest jak skrecona kostka i bieg (zycie) z taka skrecona kostka wymaga dostosowania sie, czyli niejako zmiany rzeczywistosci... i stad rzeczywistosc jest inna... bo my udajemy, ze jest fajnie... podczas gdy doskonale sobie zdajemy sprawe, ze wcale ale to wcale fajnie nie jest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
spinecki




Dołączył: 21 Lip 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Pon 20:12, 26 Lip 2010    Temat postu:

cos w tym stylu:
http://www.youtube.com/watch?v=8lMMl7lrrjw

Smile moze komus poprawi humor.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Depersonalizacja Strona Główna -> Moja historia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin