|
Depersonalizacja Derealizacja
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nikon
Dołączył: 15 Wrz 2012
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Sob 19:31, 15 Wrz 2012 Temat postu: Moja historia |
|
|
Witam wszystkich. Moja przygoda z derealizacją lub czymś podobnym do tego stanu rozpoczęła się miesiąc temu po zapaleniu marihuany. Mam 16 lat i nie byłem na razie u żadnego lekarza, głównie ze względu na opinie rodziców. W dzień kiedy mnie to złapało byłem wyjątkowo zmęczony - bolała mnie głowa, byłem głodny i poszedłem na impreze do kumpla. Ogólnie nie palę marihuany zbyt często, może z 10 razy w życiu. Po feralnym zapaleniu wszystko stało się dla mnie takie dziwne i strasznie się przestraszyłem, wpadłem w potworny lęk i chciałem tylko, żeby to wszystko przeszło, więc położyłem się spać. Na drugi dzień nic już nie było takie samo, nazywam to resetem, bo dosłownie tak się czuję, jakbym zaczął życ w nowym świecie. Zaczalem czytac na ten temat w internecie i szybko dowiedziałem się, co moze mi dolegać. Ostatnie 2 tygodnie były bardzo dobre, czułem się nieźle. Zająłem się szkołą, deralizacja zeszła na drugi plan, ale 2 dni temu cały dzień bardzo bolała mnie głowa, do tego byłem niewyspany i będąc w centrum handlowym poczułem się dokładnie tak samo jak na tej imprezie. Znowu złapał mnie potworny lęk, wziąłem nurofen i mocno derealizacja ustała, ale znowu poczułem się jakbym się zresetował. W dodatku się rozchorowałem i czuję się teraz fatalnie.. Deralizacja jest nasilona, do tego nie mam zupelnie checi do niczego... Miewam czasem różne lęki i ciągle wszystko jest dla mnie dziwne, teraz się to niestety jest jeszcze gorzej... Staram sie życ normalnie, teraz siedze w domu, bo jestem chory, ale jak wyzdrowieje to znowu będę probówał funkcjonować normalnie. Nie zamykam się w domu, staram nie wkręcać sobie żadnych chorób(chociaż zauważyłem, że jestem na to bardzo podatny) i ogólnie chcę z tego wyjść, ale chciałem usłyszeć wasze opinie na ten temat i żebyście napisali mi jak czuliście się, gdy byliście przeziębienie i towarzyszyła wam derealizacja, czy też tak tragicznie? z góry dzięki za odpowiedzi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nikon dnia Sob 19:33, 15 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Magda
Dołączył: 03 Lut 2007
Posty: 525
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 20:45, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Podoba mi się Twój post, jest inny Piszesz niby to samo (jaranie, reset etc) ale wyczuwam pozytywne nastawienie a nie panikę jak u większości, moim zdaniem to dobrze wróży. Przy przeziębieniu straaasznie nasila się derealizacja;) To samo zresztą jak byłam bardzo zmęczona albo niewyspana.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nikon
Dołączył: 15 Wrz 2012
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Czw 23:14, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
no jasne, Magda. chociaż, że bywa ciężko to jestem dobrej myśli. a jak u Ciebie, już zdrowa? ja miewam różne dni, ale powiem Ci ,że mimo derealki, udaje mi sie byc czasem calkiem szczesliwym:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Magda
Dołączył: 03 Lut 2007
Posty: 525
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 11:02, 28 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
U mnie to wszystko jest cholernie skomplikowane, ja jestem skomplikowana. DD zacząło mi się też od jarania ale przy okazji miałam anoreksję więc na tym się skupiałam. Na dzień dzisiejszy mogę śmiało powiedzieć, że jest wszystko w porządku. Czasem mam gorsze dni ale to chyba normalne u kobiet:). Derealka pojawia mi się bardzo rzadko (mega kac, choroba etc) ale nie wywołuje już żadnych lęków, dla mnie jest to normalny stan, który włącza się automatycznie jak jestem jakaś osłabiona i zaraz mija. W sumie nie nazywam już tego derealką (bo źle mi się kojarzy) odkąd uświadomiłam sobie, że przed całą historia też miałam takie stany chociażby przy gorączce. Nawet go lubię, taka totalna olewka raz na jakiś czas nie zaszkodzi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rrroksana
Dołączył: 12 Gru 2012
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Nie 16:55, 06 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Witam. Chcialabym opisac swoja przygode z depersonalizacja i licze na Wasze odpowiedzi na ten post Drodzy Forumowicze. Otóż po powrocie z wakacji do domu zaczęły mnie dręczyć silne duszności w klatce piersiowej. Były one nie do wytrzymania, nie mogłam oddychac, robiło mi sie słabo, kreciło mi sie w głowie. Nie mialam pojecia co moze mi dolegac. Wybralas sie wiec do lekarze pierwszego kontaktu, ktorydal mi skierowanie na EKG. Badanie wyszlo dobrze, nic zlego nie wykazalo.Dostalam tabletki na nadcisnienie i na tym mialo sie zakonczyc. Po okolo dwoch tygodniachg od tego wydarzenia dusznosci znowu zaczely sie nasilac. Najgorsze bylko to ze nie moglam ustac w jednym miejscu bo wydawalo i sie ze zaraz zemdleje. Najgorzej bylo kiedy stalam w kolejce, w supermarkenie. To byl istny dramat. Pamietam jak dzis kiedy siedzialam u swojego chlopaka i poprosilam zeby odwiozl mnie do domu bo dusznosci nie dawaly mi spokoju. Zaraz po wejsciu do domu poprosilam mame zeby poszla ze mna na pogotowie bo zaraz chyba umre. Tam zrobili mi kolejne badanie EKG ktore nic nie wykazalo. Po tym jak pediatra zmierzyl mi cisnienie wylecialam doslownie z gabinetu z panika ze zaraz sie udusze. Wtedy lekarz stwierdzil ze to co sie ze mna dzieje jest na tle lękowym. Nie chcialam w ogole tego sluchac, wydawalo mi sie to kompletna bzdura, az do nastepnego dnia..... Wyszlam z domu zeby zapalic papierosa. Nagle poczulam niesamowity lęk, atak paniki ktory kompletnie mnie sparalizowal. Nie pamietam jak doszlam a raczej dopieglam do domu. Za to dokladnie pamietam co robilam zaraz po tym. Zaczelam plakac, szukac pomocy otwierajac Biblie bo myslalam ze cos mnie opetało. Teraz wiem ze takilmi myslami tylko potęgowałam ten lęk. Ponownie udałam sie do swojego lekarza rodzinnego,ktory skierowal mnie do naurologa. Stwierdzil u mnie nerwice lękową i przepisał afobam i faxolet, z czum afobam mialam odstwaic po 2 tygodniach. Ataki panikim po okolo miesiacu calkiem minely. Leki natomiast mialam przepisane na 3 miesiace. Po faxotet zaczelam brac Efeveon. Czulam ze zaczelo soe dziac ze mna cos dziwnego, wrazenie jabym tracila wlasna tozsamosc. Przestraszylam sie i wybralam do psychiatry. Opisalam mu swoj stan wiedzac juz wtedy ze to depersonalizacja. Nawet o tym nbie wspomnial, powiedzial ze nie wie co mi dolega i skierowal nie do szpitala psychiatryczego na 3 trygodnie. Owszem, poszlam tam (to bylo kilka dni temu). Zostalam przyjeta na oddzial kiedy nagle zobaczylam tych wszystkich psychicznie chorych ludzi zażądałam natychmiastowego wypisu. Wypuscili mnuie dopiero po niecalych trzech godzinach. Nie wiem jaki mieli cel zeby na sile mnie tam zatrzymac. Ja wiedzialam ze nie dam rady. Depersonalizacja towarzyszy mi od okolo 2 miesiecy tylko zastanawiam sie dlaczego skoro nie mam zadnych leków od dawna... Najgorsze bylu poczatki ;popadania w ten stan nierealnosci. Balam sie sama siebie, czulam sie tak jakbym zatracala sie w jakiejs nicosci, zero uczyc, emocji. Jedynie strach o oczach na ktore nie moglam patrzec z zalu w lustrze. Teraz juz wiem ze dd to tylko system obronny mojego organizmu przed lękiem, kolejnym atakiem paniki, ze jest to stan w ktory kazdy czlowiek ma zdolnosc popasc bo jest on naturanie w nas wpisany. Wim ze moj organizm nie poradzil sobie z silnym lękiem jaki mi towarzyszyl i stad zawitalo dd. Czasami mam momenty kiedy sobie z tym przestaje radzic dlatego zapisalam sie na psychoterapie. Depersonalizacja jest odporna na leczenie dlatego uwazam ze wsparcie specjalisty jest niezbedne. Nie chce sie leczy farmakologicznie bo mysle ze kolejne prochy niczego tu nie zalatwia. Najgorsze sa te mysli egzystencjalne, bol przy patrzeniu na swoich bliskich, a nie wspomne juz o patrzeniu na małe dzieci ktore mijam na ulicy. Chcialabym miec kiedy dziecko ale wiem ze nie dalabym sobie rady, nawet nie wiem czy potrafilabym je kochac bo moje uczucia nie sa zbyt wygorowane. To wszystko jest takie trudne ale coz.... Trzeba zyc dalej i walczyc o to by bylo jak dawniej . Zainteresowanych moja wypowiedzia, przepraszam za bledy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|