|
Depersonalizacja Derealizacja
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 15:37, 27 Gru 2006 Temat postu: to teraz ja |
|
|
mówiłam że wrócę
w wielu tematach dopisałabym coś od siebie, ale żeby się nie rozdrabniać powstanie od razu całość...
jestem Julka ( w żadnym wypadku Julia!! ), mam 25 lat i drugą przygodę z depersonalizacją. Od kilku dni w ogóle wiem, że tak to się nazywa
Pierwszy epizod depersonalizacji miałam w wieku 14 lat, moja ukochana babcia trafiła do szpitala i w ostatnim momencie lekarze uratowali jej życie. Mnie dopadło "coś" i z dnia na dzień przestałam wychodzić z domu, straciłam apetyt, prawie zawaliłam szkołę, miałam wszystkie "przyjemności" związane z depersonalizacją i ubzdurałam sobie że umieram bo coś mi się dzieje z jamą brzuszną. Dodam tylko że moja babcia miała historię z woreczkiem żółciowym. Byłam wtedy strasznie na tym skupiona. 5x w tygodniu biegałam na badania wyrostka, za każdym razem do innego lekarza i każdy mówił że jest ok. Siedziałam w domu i rozwiązywałam mnóstwo krzyżówek. Mało pamiętam z tamtego okresu, wiedziałam że jest ze mną coś nie tak ale nie wiedziałam co. Od czasu do czasu był atak paniki. Nie brałam leków, nie miałam żadnej terapii i... sama z tego wyszłam. Pewnego razu po prostu wyszłam do ludzi pograć w siatkówkę Po depersonalizacji nie było śladu!!
Drugi epizod złapał mnie +- 3 lata temu. Moje życie pozornie się układało jak najlepiej. W wypadku samochodowym zginęło moich dwóch przyjaciół. Takich co to jeszcze w piaskownicy łopatkami się tłukliśmy...znaliśmy się od zawsze. Od tamtego czasu się zbieram. Były gorsze i lepsze dni w moim życiu. Raz depersonalizacja przysłaniała mi cały świat, innym razem w ogóle jej nie było. Jednak cały czas miała się coraz lepiej aż mi nie chciała odpuścić. Zaczęłam mieć ataki dziwnej paniki, każdy za przeproszeniem pryszcz widziałam jako przyczynę mojej śmierci. Nie będę tu pisać jakie rzeczy co u mnie wywoływały, bo wiem, że jesteśmy na to bardzo podatni i "lubimy" sobie czyjeś wyobrażenia przyjąć za podstawę do swoich własnym. Tak to się niestety nakręca.
Kiedyś uwielbiałam podróże, które przy depersonalizacji znienawidziłam. Ciemność zaczęła być dla mnie barierą nie do pokonania. Tak samo zresztą winda. Głupio mam jeśli jest coś do załatwienia na 9 piętrze komunikacja miejska, centra handlowe, tłum, gwar przyprawiają o kolosalny zawrót głowy, o dziwnym samopoczuciu i dziwnym poczuciu siebie nie mówiąc. No i oczywiście ogromna kontrola swojego ciała. Najbardziej upierdliwe dla mnie jest w ataku paniki łykanie. Począwszy od przełknięcia śliny. To jest dla mnie w tym wszystkim najgorsze. Skupiam się na tym ogromnie. taki jest obraz mojego demona.
Nie biorę leków, Od miesiąca mam spotkania z psychologiem i choć były dopiero 3 ja jestem już zupełnie inną osobą. Zresztą i tak z największych kłopotów wyszłam sama jakiś czas temu.
Chciałam się z Wami podzielić kilkoma rzeczami, po pierwsze, depersonalizacja jak wiecie (bo sami to piszecie) jest jednym z objawów a nie chorobą samą w sobie. Taki temat zastępczy. Kochani, zapomnijmy o tym a skupmy się na problemie który wywołał takie objawy. Skoro jest to poczucie utraty własnej tożsamości to odnajdźmy to własne "ja". Tak jak tu Ania na forum napisała, bierze się to z braku poczucia własnej wartości, z braku realizacji własnych marzeń, z zaspakajania potrzeb innych ludzi o sobie zapominając. Głównym źródłem jest nasze dzieciństwo, dom, rodzina. Można być DDA, można tak jak ja mieć nadopiekuńczą matkę, która samotnie mnie wychowywała, przy pomocy babci. Można mieć za duży luz w domu i brak poczucia własnych granic. Dużo jest tych "można mieć". Zazwyczaj zapominamy o problemie a skupiamy się na objawach jakie daje depersonalizacja. Zróbmy odwrotnie, zapomnijmy o objawach a skupmy i rozwiążmy swoje problemy! tak jak tu wielokrotnie padło, jak wyleczymy źródło nerwic, depresji itp nasza szyba sama runie skupianie się na tym zabiara nam dużo czasu i energii. Przeznaczmy ją na coś innego
Po drugie, znajdźmy coś dla siebie! dla jednych to będzie pisanie wierszy, dla innych rysowanie, dla innych sport, muzyka....
Możecie nie uwierzyć, ale mnie ostatnio energia roznosi, zaczęłam na nowo zauważać że istnieje muzyka intuicyjnie ciągnie mnie do tańca, maluję, rysuję, jeżdżę na rowerze ze swoim husky. Mam mnóstwo planów i obudziły się we mnie marzenia. To jest piękne
Myślę że mimo, że z samodzielnym wyjściem z domu mam jeszcze problem to drzwi do "mojej normalności" są już blisko
Po trzecie, myślę że ważne jest mieć kogoś kto pomoże w tej walce z samym sobą. Ode mnie ludzie się odsunęli, no bo jak to tak, zawsze byłam aktywna a nagle z domu wyjść nie mogę. Niektórzy się bali, niektórzy tylko brali a nic od siebie dać nie umieli. Mieli do tego prawo. Ale miałam i mam swoją kochaną połówkę na całe życie, który za uszy wyciągał mnie z największych panik. Zawsze jest pod ręką i powoli pozwala mi na coraz większą samodzielność, ba...uczy mnie życia ślubu jeszcze nie będzie, miał być w sylwestra, ale chcę brać w tym udział całkowicie świadomie jako ja, a nie moje ciało z czyimiś lękami i wyobrażeniami o mnie. Mam też dwa kochane psiaki, z którymi wychodzę na spacery i ... nie boję się tego mimo że przez to wszystko zawaliłam studia-pedagogikę to wrócę do niej. I spelnię swoje marzenie, zawsze chciałam studiować psychologię, nigdy mama mi na to nie pozwoliła. Teraz uczę się do egzaminów wstępnych bo zamierzam zdać i się dostać na te studia!!!! w przyszłości mieć fundację dogoterapii i pomagać dzieciom
Pamiętajcie kochane ludziska, organizm ludzki to fantastyczna maszyna! on sam wie jak ma działać i zapewniam Was że działa dobrze, jeśli tylko nie będziemy w to ingerować. Nie kontrolujmy go. Zaufajmy mu i czasem posługujmy się intuicją on najlepiej wie co mu potrzebne. Jeśli jest zmęczony daje nam o tym znać, jeśli za długo nie zwracamy na to uwagi to w końcu ucieka w depersonalizację. Zgadzam się z głosami tu, że wypoczynek i sen to podstawa. Nie róbmy nic na siłę, jeśli nie tą drogą da się coś zrobić to znajdźmy inną. Pozwólmy sobie na myśl , że każdy człowiek i my też możemy mieć kryzys. Wtedy sobie powiedzmy "mam gorszy dzień, dziś zwolnię a jutro będzie lepiej" nie przyjmujmy kryzysu jako powrotu "na dno", to tylko chwila na zaczerpnięcie powietrza przed następnym krokiem
I jeszcze jedno, nasze życie to teatr, my jesteśmy reżyserami. I tak jak w teatrze są aktorzy którzy odgrywają role, tak w naszym życiu mamy wpływ na to jakich ludzi i w jakiej roli obsadzamy. To jaką sztukę wystawiamy również zależy tylko od nas. Więc powiedzmy sobie stop, zmieńmy sztukę, wyrzućmy aktorów których nie chcemy, zatrudnijmy nowych i zacznijmy od nowa z każdym z nas w roli głównej
Będzie dobrze, trzymam kciuki!!! i będę tu wracać
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
charakterek
Dołączył: 23 Gru 2006
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 15:38, 27 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
i nie żaden gość tylko ja "charakterek"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
grzesiek 123
Dołączył: 12 Cze 2006
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Śro 16:12, 27 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Julka, super post!! Tez przezylem dwa epizody depresyjno/nerwicowe. Tez mialem straszne hipochondryczne jazdy i natretne mysli. Po drugim okresie "zalamania" zauwazylem, ze sie zmienilem. Stalem sie bardziej pewny siebie i staram sie postepowac zgodnie z wewnetrznymi przekonaniami, z moim prawdziwym "ja". Teraz juz wiem, ze jednym z glownych powodow moich dolegliwosci psychicznych bylo postepowanie nieszczere z moja prawdziwa natura, mozna powiedziec nie asertywne. Teraz realizuje te wszystkie zamierzenia o ktorych myslalem wczesniej, ale balem sie je zrealizowac. Teraz sie nie boje, dzialam i czuje, ze to jest dla mnie dobre. Pozdrawiam i zycze szczesliwego Nowego Roku !!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
charakterek
Dołączył: 23 Gru 2006
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 9:11, 28 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
dziękuję Ci Grzesiek chcę tylko uświadomić ludziom że to strasznie wygląda ale można z tego wyjść, sam wiesz że każdy i tak musi znaleźć swoją własną drogę do "normalności". Jeszcze nie do końca ta szyba opadła ale jestem bardzo optymistycznie do wszystkiego nastawiona i to pomaga!! wczoraj przeszłam ponad 20km i dziś mam zakwasy cuuudowne uczucie!! boli znaczy że żyję, spróbujcie do tego proponuję zapisywać swoje małe sukcesy, np wyjście do sklepu, jazda komunikacją miejską, noc bez zapalonej lampki, szczery śmiech itd... koniecznie z datą. W chwilach zwątpienia, kryzysu, ataku paniki przeczytajcie co sami napisaliście, czego dokonaliście i zamiast się załamywać że było dobrze i pękło, niech to będzie dla Was mobilizacją życie na nas czeka...a jest fantastyczne, do dzieła!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|