LadiesLoveMew
Dołączył: 21 Maj 2013
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Żory
|
Wysłany: Wto 23:11, 21 Maj 2013 Temat postu: Witam wszystkich |
|
|
Cześć, jestem Mateusz. Wszystko zaczęło się stycznia tego roku po zajaraniu zioła, ten dzień pamiętam jak dziś, była sobota, jechałem do Katowic odebrać kolegę, który przyjechał z Angli, przy okazji ze znajomymi zajaraliśmy lufkę,a może i wcześniej? Parę dni przed tym paliłem przed snem po dwa buchy, miałem problemy ze snem, nie umiałem się ogarnąć, ciągły stres szkołą, mimo, że był zbędny, ale przejdźmy do rzeczy. Idąc do szkoły poczułem okropną nierealność, ciężko mi to było wyjaśnić, siedząc na lekcjach czułem się jakbym nie istniał, jakby mnie nie było, najgorsze jest w tym to, że od tamtego czasu mój wzrok zwariował, wiadomo ciężko to określić, ale mam tak, że potrafię się skupić na jakimś przedmiocie, ale wszystko co jest poza tym obszarem jest rozmazane, a gdy chce zmienić obiekt obserwowania, muszę poczekać aż obraz się wyostrzy, oczy mnie bolą niemiłosiernie, żadne krople nie pomagają, kolejne objawy, które zaobserwowałem to problem z pamięcią, często zapominam co chciałem zrobić, a miałem to zaplanowane od dłuższego czasu, albo jakieś czynności, które spontanicznie przyszły do głowy, ale zbyt szybko o nich zapomniałem, wtedy wiem, że muszę sobie przypomnieć co to było, ale nie zawsze to wychodzi. Problem z koncentracją też mnie powoli drażni, ciężko zająć się czymś produktywnym, jakakolwiek czynność sprawia mi duże problemy i mnie szybko męczy. Miałem robione EEG, mój neurolog zalecił, w przyszłym tyg jadę po wyniki. Dzisiaj po rozmowie z lekarzem rodzinnym stwierdziłem, że warto by było udać się do psychologa/psychiatry bo możliwe, że mam "nerwicę", po powrocie do domu poczytałem o nerwicy, znalazłem słowo "derealizacja" i wpisałem w google. Takim właśnie cudem się tu znalazłem, poczytałem o różnych przypadkach i ze smutkiem muszę stwierdzić u siebie tę chorobę, ale ostatecznie będę rozmawiał z psychiatrą we wtorek, będę musiał mu się przyznać, że jarałem stafik, a mam dopiero 17lat, przez te ponad 5 miesięcy ciągłego zastanawiania się nad egzystencją człowieka doszedłem do wniosku, że życie jest pięknym darem z którego nie można rezygnować, dlatego walczę, mam cele w życiu, które staram się realizować, jest okropnie ciężko, ale jest to wyłącznie moja wina. Na moje szczęście mam wspaniałych przyjaciół, którzy pomagają mi walczyć z tym, mimo, że na początku tego wszystkiego były gry słów typu
"mati, te zioło sprzed miesiąca dalej Cie trzyma?" Wiadomo smutno mi było, tym bardziej, że nikt mnie nie rozumiał. Zbieg okoliczności, że tu trafiłem i jeszcze większe zaskoczenie, że nie tylko ja się z tym męczę. Pozdrawiam i życzę powrotu do normy!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez LadiesLoveMew dnia Wto 23:13, 21 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|